Ciastka zmarłych-zjadanie grzechów. Uważajcie co jecie, na konsolacji.

Previous Topic Next Topic
 
classic Klasyczny list Lista threaded Wątki
11 wiadomości Opcje
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Ciastka zmarłych-zjadanie grzechów. Uważajcie co jecie, na konsolacji.

Lothar.
Zjadacz grzechów, wcale nie musi być świadomy Rytuału przeniesienia.




Zjadacz grzechów (religioznawstwo)
Przejdź do nawigacji
Przejdź do wyszukiwania

Zjadacz grzechów – osoba, która poprzez rytualne spożycie pożywienia i napoju bierze na siebie grzechy innej osoby, często będącej na łożu śmierci, uwalniając jej duszę od tych grzechów i pozwalając jej odejść w spokoju.

Uważa się, że rytuał zjadania grzechów był praktykowany w niektórych rejonach Wielkiej Brytanii i przetrwał tam do wczesnych lat XX w. 1911 Encyclopeadia Britannica pod hasłem "sin eaters" podaje przykłady podobnych zwyczajów w innych częściach Europy[1].

Zjadacz grzechów wiódł życie osoby wykluczonej społecznie. Człowiek ten był przyprowadzany do łoża umierającej osoby, a krewny kładł skórkę chleba na jej piersi oraz podawał zjadaczowi, ponad ciałem umierającego, butelkę piwa. Po modlitwie lub recytacji formuły zjadacz wypijał piwo i zjadał chleb. W ten sposób razem z jedzeniem grzechy przenoszone były na odprawiającego rytuał[2].

Zgodnie z lokalną legendą Richard Munslow, którego grób znajduje się w Shropshire w Anglii, był ostatnim angielskim zjadaczem grzechów. Zmarł w 1906 roku[3].
Przypisy

Encyclopaedia Britannica s. 146
Bertram S. Puckle, Funeral Customs, na stronach SacredTexts.com
Artykuł BBC News "Last 'sin-eater' to be celebrated with church service" z dnia 19 września 2010.

Zjadacze grzechów szczególnie popularni byli w okolicach Shropshire i Monmouthshire w Anglii. Nie wiadomo dokładnie, skąd pochodził zwyczaj oczyszczania nieboszczyków z grzechów śmiertelnych poprzez spożycie z ich ciał skromnego posiłku, ani kiedy właściwie się rozpoczął. Informacje dotyczące miejscowych zjadaczy grzechów pochodzą głównie z lokalnych legend i przyśpiewek - prawda przeplata się więc z fikcją.  

Niektórzy badacze twierdzą, że tradycja zjadania grzechów sięga jeszcze początków średniowiecza i jest ściśle związana z wierzeniami pogańskimi. Inni są zdania, że rytuał ten jest następstwem żydowskiej koncepcji kozła ofiarnego, według której człowiek bierze na siebie przewiny całej społeczności.

Mimo licznych wątpliwości jedno jest pewne. Ludziom, którzy opuścili świat nagle i nie zdążyli wyspowiadać się z ciężkich przewinień, zjadacze grzechów według wierzeń ludowych zapewniali życie wieczne. Dawniej śmierć w grzechu była dla ludzi powodem największego lęku. W konsekwencji zjadacze "ratowali" zmarłych przed piekłem.
Co należało do obowiązków zjadaczy grzechów?

Jak nietrudno się domyślić, obowiązki zjadaczy grzechów nie należały do skomplikowanych. Osoby pełniące tę funkcję zazwyczaj były zapraszane przez rodzinę do domu nieboszczyka, który ze względu na niespodziewaną śmierć nie zdążył przystąpić do sakramentu pokuty. Bliscy umieszczali na piersi zmarłego skromny posiłek - najczęściej były to kawałki chleba lub odrobina kaszy. Wierzono bowiem, że winy przenikają z duszy nieboszczyka wprost do strawy pozostawionej na jego ciele.

Zjadacz grzechów dostawał od rodziny także piwo lub wino. Wówczas w obliczu świadków musiał zjeść pozostawione pożywienie z ciała osoby, której duszę miał oczyścić. Podczas obrzędu zazwyczaj wypowiadał modlitwę. Zachowane źródła pozwalają wierzyć, że zjadacze grzechów recytowali nad ciałem nieboszczyka następujące słowa:

    Daję ci wytchnienie i odpoczynek, drogi człowieku. Nie schodź uliczkami i naszymi łąkami. Dla twojego spokoju zastawiam własną duszę. Amen

Modlitwa miała sprawić, że dusza zmarłego odnajdzie spokój w niebie i nie będzie błąkać się po świecie w poszukiwaniu wytchnienia. Rodzina po takim obrządku spała spokojniej, wierząc, że duch bliskiego, który pożegnał się ze światem, nie będzie nikogo nawiedzał.
W zamian za dobrze wykonaną pracę zjadacze grzechów dostawali jedynie kilka monet /123RF/PICSEL
W zamian za dobrze wykonaną pracę zjadacze grzechów dostawali jedynie kilka monet /123RF/PICSEL
Zapewniali zmarłym niebo. W zamian otrzymywali pogardę

Chociaż mogłoby się wydawać, że osoby, które ratowały zmarłych przed ostatecznym potępieniem, cieszyły się uznaniem lokalnej społeczności, rzeczywistość była zupełnie inna. Funkcję tę pełnili bowiem zazwyczaj alkoholicy, włóczędzy, żebracy i bezdomni, a więc ludzie z marginesu, którzy nie mogli liczyć na szacunek ze strony lokalnej społeczności.

Osoby, które trudniły się zjadaniem grzechów, zazwyczaj mieszkały i przebywały na uboczach wsi. Nie były mile widziane w miejscowych tawernach czy nawet na ulicach. Mieszkańcy nie rozmawiali z nimi, wierząc, że ich pełne cudzych, nieodpuszczonych grzechów są już potępione. Wiele legend mówi, że nawet patrzenie w oczy zjadaczom grzechów wiązało się ze sprowadzeniem na siebie i swoją rodzinę niebezpieczeństwa. Co zatem skłaniało osoby trudniące się zjadaniem grzechów do podjęcia tego rodzaju niechlubnej działalności? Zazwyczaj była to chęć zdobycia darmowej strawy i wynagrodzenie, a więc kilka monet, którymi rodzina obdarowywała ich po dobrze wykonanym zadaniu.  
Duchowni bali się, że miejscowa ludność zafascynowana odkupieniem win już po śmierci zaprzestanie regularnych spowiedzi /123RF/PICSEL
Duchowni bali się, że miejscowa ludność zafascynowana odkupieniem win już po śmierci zaprzestanie regularnych spowiedzi /123RF/PICSEL

Zjadacze grzechów byli wykluczeni nie tylko z życia społecznego, ale także z życia religijnego wspólnoty. Rosnąca popularność tej funkcji potęgowała bowiem gniew ówczesnych kapłanów. Duchowni dopatrywali się w zjadaczach grzechów swoich konkurentów. Bali się, że miejscowa ludność zafascynowana odkupieniem win już po śmierci, zaprzestanie regularnych spowiedzi. Przedstawiciele Kościoła potępiali osoby zajmujące się tą profesją, oficjalnie zakazując im wstępu do kościołów i uznając rytuał na pogański.  
Ostatni zjadacz grzechów: Kim był Richard Munslow?

Społeczeństwo zazwyczaj zapominało o ludziach pełniących funkcję zjadaczy grzechów zaraz po ich śmierci. Inaczej było z Richardem Munslowem - jedyną osobą, która pełniła tę funkcję i przeszła do historii. Eksperci uważają, że Munslow - znany głównie z legend i pieśni - był ostatnim angielskim zjadaczem grzechów. Zmarł w 1906 roku.

Richard Munslow - według informacji, do których udało się dotrzeć historykom - znacznie różnił się od pozostałych zjadaczy grzechów. Mieszkał w Shropshire, a ratowanie dusz przed potępieniem nie było jego jedyną profesją. Zajmował się bowiem rolnictwem - cieszył się sympatią sąsiadów i znajomych.

Z odnalezionych źródeł wynika, że Munslow zdecydował się hobbistycznie zająć zjadaniem grzechów, by kontynuować zwyczaj. Mężczyzna najprawdopodobniej nie miał potomstwa i uważał, że to znak, by poświęcić się innym.

W 2010 roku portal BBC opublikował obszerny artykuł o odnalezieniu w Shropshire i odrestaurowaniu grobu Richarda Munslowa. Twarzą przedsięwzięcia był jeden z tamtejszych pastorów, Norman Morris. Duchowny w rozmowie z mediami zaznaczył: "Uważam, że warto dbać o lokalną historię, dlatego wspólnie z parafianami odnowiliśmy nagrobek Richarda Munslowa".

    Nie mam ochoty przywracać rytuału, który się z tym wiązał
    oświadczył w wypowiedzi dla BBC pastor.


Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Ciastka zmarłych-zjadanie grzechów. Uważajcie co jecie, na konsolacji.

Amigoland
Wolę coś przyziemnego. Np. Mielonki, hehehe
Druga tura bez Bonżura...
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Ciastka zmarłych-zjadanie grzechów. Uważajcie co jecie, na konsolacji.

Amigoland
Amigoland napisał/a
Wolę coś przyziemnego. Np. Mielonki, hehehe
No i co? Która najlepiej smakuje? Hehehe...
Druga tura bez Bonżura...
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Ciastka zmarłych-zjadanie grzechów. Uważajcie co jecie, na konsolacji.

Lothar.
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Amigoland
Ale jak byś wierzył, że popełnione grzechy mogą cię wysłać do Piekła, a prostą Sztuczką, oddasz te grzechy i pójdziesz do Nieba? >;)) Początkowo miała to być Rodzina, zjadasz Ciasto Zmarłych z Grzechami Ojca, twoje zje Syn i tak dalej a wszyscy na tym dobrze wyjdziecie, potem "zatrudniono" biednych. A teraz... niespodzianka, dla...... nieświadomego >;))





    Chlebek zmarłych, w zasadzie ciasteczka, włoskie pan dei morti pieczone w północnej Italii (Lombardia) na Dzień Zmarłych, czyli 2 listopada. Ciemne, wręcz czarne jak ziemia, oprószone cukrem pudrem, który wygląda na nich jak śnieg… Pojawiają się we włoskich cukierniach/piekarniach jesienią, tuż przed Świętem Zmarłych, znikają jakiś czas po nim. Mieszanina wielu szlachetnych, aromatycznych smaków: kakao, figi, orzeszki piniowe, rodzynki, amaretti, migdały, toskańskie wino… Ciastka są owalne i podłużne, pieczone m.in z… innych włoskich ciasteczek; to smak, którego nigdy wcześniej nie znałam. Użycie innych popularnych ciastek do wykonania pan dei morti symbolizuje przemianę starego w nowe, kontynuację życia, a suszone owoce były składane jako dary dla dusz osób zmarłych. Ciastka wspaniale smakują z kieliszkiem wina – to takie włoskie! Makaronikowate ciasteczkowe wnętrze, lekko chrupiące w środku, nawet po upieczeniu (orzeszki piniowe), co ma symbolizować kości ludzi, którzy odeszli. Italia ma kilka wersji pan dei morti, w zależności od regionu. Znajdziecie tu długą listę składników, niech Was to nie przeraża, naprawdę warto je upiec!

Pan dei morti – składniki na 20 – 25 sztuk:

    75 g ciastek amaretti
    175 g biszkoptów ladyfingers (włoskie savoiardi)
    65 g zmielonych migdałów
    65 g orzeszków pini, podpieczonych na suchej patelni
    60 g suszonych fig, drobno posiekanych
    60 g rodzynków, nasączonych wcześniej w Vin Santo*
    125 g mąki pszennej
    150 g drobnego cukru do wypieków
    1 łyżeczka proszku do pieczenia
    30 g kakao
    pół łyżeczki cynamonu
    szczypta gałki muszkatołowej
    3 białka (z dużych jajek)
    50 ml Vin Santo*
    cukier puder, do obtoczenia

Rodzynki zalać odrobiną wina odstawić do nasączenia na 2 godziny.

W misie malaksera umieścić biszkopty i ciasteczka amaretti, zmiksować do otrzymania okruszków, przenieść do dużego naczynia. Dodać zmielone migdały i drobno posiekane figi, nasączone rodzynki, wymieszać. Następnie dodać mąkę pszenną przesianą z proszkiem do pieczenia. Wsypać cukier, kakao, cynamon, gałkę muszkatołową i orzeszki piniowe. Dodać białka, następnie wino. Wymieszać do połączenia i otrzymania klejącej, ciemnej masy.

Ciasto uformować w podłużny bochenek, szeroki na 10 cm, lekko podsypując mąką. Pokroić go na 1 cm ‚kromki’ i uformować w owalne, podłużne ciastko kształtem przypominające migdała. Układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.

Pan dei morti piec w temperaturze 160ºC przez około 15 – 20 minut. Chlebek powinien się napuszyć, może popękać na powierzchni. Nie piec zbyt długo, by nie wysuszyć ciastek. Po wystudzeniu oprószyć cukrem pudrem.

* Vin Santo – toskańskie wino deserowe uzyskiwane z winogron o intensywnym aromacie rodzynków, moreli, miodu i wanilii. Można użyć innego wina z winogron, ja użyłam likieru Amaretto (też ok!)

Smacznego :-).

Źródło przepisu – passionandcooking.com, z moimi zmianami.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Ciastka zmarłych-zjadanie grzechów. Uważajcie co jecie, na konsolacji.

Lothar.
Aaa :) Trzeba to położyć na ciele zmarłego i odmówić pewną modlitwę. To nie moja magia, no ale....
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Ciastka zmarłych-zjadanie grzechów. Uważajcie co jecie, na konsolacji.

Amigoland
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Lothar. napisał/a
Ale jak byś wierzył, że popełnione grzechy mogą cię wysłać do Piekła, a prostą Sztuczką, oddasz te grzechy i pójdziesz do Nieba? >;)) Początkowo miała to być Rodzina, zjadasz Ciasto Zmarłych z Grzechami Ojca, twoje zje Syn i tak dalej a wszyscy na tym dobrze wyjdziecie, potem "zatrudniono" biednych. A teraz... niespodzianka, dla...... nieświadomego >;))





    Chlebek zmarłych, w zasadzie ciasteczka, włoskie pan dei morti pieczone w północnej Italii (Lombardia) na Dzień Zmarłych, czyli 2 listopada. Ciemne, wręcz czarne jak ziemia, oprószone cukrem pudrem, który wygląda na nich jak śnieg… Pojawiają się we włoskich cukierniach/piekarniach jesienią, tuż przed Świętem Zmarłych, znikają jakiś czas po nim. Mieszanina wielu szlachetnych, aromatycznych smaków: kakao, figi, orzeszki piniowe, rodzynki, amaretti, migdały, toskańskie wino… Ciastka są owalne i podłużne, pieczone m.in z… innych włoskich ciasteczek; to smak, którego nigdy wcześniej nie znałam. Użycie innych popularnych ciastek do wykonania pan dei morti symbolizuje przemianę starego w nowe, kontynuację życia, a suszone owoce były składane jako dary dla dusz osób zmarłych. Ciastka wspaniale smakują z kieliszkiem wina – to takie włoskie! Makaronikowate ciasteczkowe wnętrze, lekko chrupiące w środku, nawet po upieczeniu (orzeszki piniowe), co ma symbolizować kości ludzi, którzy odeszli. Italia ma kilka wersji pan dei morti, w zależności od regionu. Znajdziecie tu długą listę składników, niech Was to nie przeraża, naprawdę warto je upiec!

Pan dei morti – składniki na 20 – 25 sztuk:

    75 g ciastek amaretti
    175 g biszkoptów ladyfingers (włoskie savoiardi)
    65 g zmielonych migdałów
    65 g orzeszków pini, podpieczonych na suchej patelni
    60 g suszonych fig, drobno posiekanych
    60 g rodzynków, nasączonych wcześniej w Vin Santo*
    125 g mąki pszennej
    150 g drobnego cukru do wypieków
    1 łyżeczka proszku do pieczenia
    30 g kakao
    pół łyżeczki cynamonu
    szczypta gałki muszkatołowej
    3 białka (z dużych jajek)
    50 ml Vin Santo*
    cukier puder, do obtoczenia

Rodzynki zalać odrobiną wina odstawić do nasączenia na 2 godziny.

W misie malaksera umieścić biszkopty i ciasteczka amaretti, zmiksować do otrzymania okruszków, przenieść do dużego naczynia. Dodać zmielone migdały i drobno posiekane figi, nasączone rodzynki, wymieszać. Następnie dodać mąkę pszenną przesianą z proszkiem do pieczenia. Wsypać cukier, kakao, cynamon, gałkę muszkatołową i orzeszki piniowe. Dodać białka, następnie wino. Wymieszać do połączenia i otrzymania klejącej, ciemnej masy.

Ciasto uformować w podłużny bochenek, szeroki na 10 cm, lekko podsypując mąką. Pokroić go na 1 cm ‚kromki’ i uformować w owalne, podłużne ciastko kształtem przypominające migdała. Układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.

Pan dei morti piec w temperaturze 160ºC przez około 15 – 20 minut. Chlebek powinien się napuszyć, może popękać na powierzchni. Nie piec zbyt długo, by nie wysuszyć ciastek. Po wystudzeniu oprószyć cukrem pudrem.

* Vin Santo – toskańskie wino deserowe uzyskiwane z winogron o intensywnym aromacie rodzynków, moreli, miodu i wanilii. Można użyć innego wina z winogron, ja użyłam likieru Amaretto (też ok!)

Smacznego :-).

Źródło przepisu – passionandcooking.com, z moimi zmianami.
Oj połączenie mielonki z ciastem, to chyba nie jest dobry pomysł. Wolę te grzechy zjeść...Z mielonką, hehehe...
Druga tura bez Bonżura...
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Ciastka zmarłych-zjadanie grzechów. Uważajcie co jecie, na konsolacji.

Lothar.
To nie powinno być mięso Andrzeju, bo to jakaś parafraza Ostatniej Wieczerzy (dla wierzących) więc ciasto i wino i modlitwa >;) To religijna sprawa. W pewien sposób, to oszukanie Boga więc, hmm, wiesz z czyjej kultury >;)))  
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Ciastka zmarłych-zjadanie grzechów. Uważajcie co jecie, na konsolacji.

Amigoland
Lothar. napisał/a
To nie powinno być mięso Andrzeju, bo to jakaś parafraza Ostatniej Wieczerzy (dla wierzących) więc ciasto i wino i modlitwa >;) To religijna sprawa. W pewien sposób, to oszukanie Boga więc, hmm, wiesz z czyjej kultury >;)))
Mnisi niemieccy to topili chyba swoje grzechy w  piwie, hehehe...
Druga tura bez Bonżura...
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Ciastka zmarłych-zjadanie grzechów. Uważajcie co jecie, na konsolacji.

Lothar.
Jak pójdziesz w rozwój duchowy, Andrzeju, Dużego Wozu, to możesz to sobie tylko.... Wyobrazić >;))



Składniki na nalewkę z orzechów włoskich:

    20-25 orzechów włoskich
    250ml spirytusu
    250-300ml wódki zbożowej

W dalszych etapach przygotowywania nalewki z orzechów włoskich potrzebny będzie cukier i woda, które posłużą do przygotowania syropu cukrowego. Z lektury komentarzy wynika, że część z Was używa miodu, co brzmi jak bardzo mądry pomysł. Jednak ja nalewki z zielonych orzechów włoskich nie robiłam na miodzie dlatego też trudno jest mi polecić ten sposób.
Jak przygotować nalewkę z orzechów włoskich?
Krok po kroku.

1. Orzechy umyć, osuszyć. Pokroić w ćwiartki lub ósemki. Przełożyć do dużego słoja.
2. Zalać spirytusem i dopełnić do wierzchu wódką, tak aby całe orzechy były nakryte. Już po kilku minutach można zauważyć, że alkohol zmienia barwę na żółtawą. Za kilka godzin zrobi się bardzo, bardzo ciemny.
3. Nalewkę odstawić na 30-45 dni, co jakiś czas wstrząsać słojem.
4. Po tym czasie nalewkę zlać filtrując ją przez watę lub gazę. Do pozostałych orzechów należy dodać zagotowany syrop cukrowy (ostudzony) zrobiony ze szklanki wody i 3/4 szklanki cukru. Zamiast cukru można użyć miodu. Całość odstawić na miesiąc, wskazane jest potrząsanie słojem co 2 dni aby składniki dobrze się przemieszały.
5. Zlać syrop i połączyć z odlaną wcześniej nalewką. Odstawić na ok. 2-3 miesiące, aż osad osiądzie na dnie. Klarowną nalewkę odlać, a resztę przefiltrować przez gazę i
dodać do nalewki.

Zdrowych brzuchów Wam życzę!
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Ciastka zmarłych-zjadanie grzechów. Uważajcie co jecie, na konsolacji.

Amigoland
Orzechóweczka...Palce lizać, narobiłeś smaka, hehehe
Druga tura bez Bonżura...
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Ciastka zmarłych-zjadanie grzechów. Uważajcie co jecie, na konsolacji.

Lothar.
Daaawno nie próbowałem Andrzeju >;)) Można by sobie wyobrazić pewną Mandalę. Podziwiaj, to 8 letni ruch Ziemi i.... Wenus.... inaczej.... Gwiazda Poranna (z łac. Stella matutina, Lucifer)