Józef Beck sprzeniewierzył się przestrogom swojego mistrza Piłsudskiego. Wprowadził Polskę do wojny jako pierwszą i przeciwko obu sąsiadom
Już w księgarniach! Książka Piotra Zychowicza Pakt Ribbentrop-Beck, czyli jak Polacy u boku III Rzeszy mogli pokonać Związek Sowiecki, Rebis Największy model statku, jaki zbudował, był to okręt wojenny z okresu rozkwitu Wenecji. Trzeba było wbić w kadłub modelu około sześćdziesięciu drewnianych kołeczków kupionych u szewca, a wszystkie bloki w liczbie około stu były ruchome, tak jak na prawdziwym okręcie" – tak Doman Rogoyski, sekretarz Józefa Becka, opisywał to, czym zajmował się jego szef podczas internowania w Rumunii. Jednym z największych nieszczęść w historii państwa polskiego i zamieszkujących go narodów było to, że pułkownik dyplomowany Józef Beck rozminął się z powołaniem. Zamiast wykonywać zawód, do którego był stworzony, czyli sklejać drewniane modele, porwał się na zajęcie, do którego nie miał kompetencji – został ministrem spraw zagranicznych Rzeczypospolitej. Spośród rozlicznych wad Becka, które doprowadziły do katastrofy jego samego i powierzone mu państwo, jedna w zdecydowany sposób wysuwa się na plan pierwszy i okazała się najbardziej fatalna. Była to słaba pamięć. Szef naszej dyplomacji zapomniał bowiem o przestrogach i radach, jakie dawał mu jego mistrz Józef Piłsudski. Swoją politykę prowadził jakby na złość Marszałkowi. Dokładnie na opak. Piłsudski pozostawił mu cztery wytyczne: 1. Należy robić wszystko, aby Polska weszła do wojny jako ostatnia. Ten bowiem, kto wchodzi do wojny jako pierwszy, wojnę przegrywa. 2. Kombinacji politycznych nie wolno opierać na sojuszu z państwami zgniłego Zachodu. 3. Główne niebezpieczeństwo dla Polski stanowi jej sąsiad wschodni – Związek Sowiecki. 4. Całe wysiłki polskiej dyplomacji powinny iść w kierunku uniknięcia straszliwego scenariusza R + N, czyli wojny na dwa fronty z obydwoma potężnymi sąsiadami. „My na dwa fronty wojny prowadzić nie możemy – mówił Piłsudski swoim generałom. – Więc ja was wojny na dwa fronty uczyć nie będę. Wojna na dwa fronty to znaczy ginąć tu na placu Saskim z szablami w dłoni w obronie honoru narodowego". Spójrzmy, co zrobił Józef Beck: 1. Wprowadził Polskę do wojny jako pierwszą. 2. Oparł się na sojuszu z Anglią i Francją. 3. Całkowicie zignorował zagrożenie sowieckie, swoją polityczną grę prowadził tak, jakby Sowiety nie istniały. 4. Wpakował Polskę w wojnę na dwa fronty, z III Rzeszą i Związkiem Sowieckim jednocześnie. Marszałek, obserwując z góry poczynania swojego ucznia, któremu powierzył kierowanie polityką zagraniczną Rzeczypospolitej, musiał być zrozpaczony. Beck w lekkomyślny sposób doprowadził do zagłady Polski, której niepodległość z takim trudem odbudowali Piłsudski i jego pokolenie. Angielska pułapka Pytanie, jak do tego doszło, jest prawdopodobnie najważniejszym z pytań dotyczących całej historii Polski. II wojna światowa była bowiem największą katastrofą w naszych dziejach. Śmierć kilku milionów obywateli, utrata połowy terytorium z ukochanymi Wilnem i Lwowem na czele, utrata niepodległości na pół wieku, wyrżnięcie elit, zburzenie stolicy. II wojna była dla Polski apokalipsą. Według wbijanej nam do głów wersji wydarzeń Beck nie miał innego wyboru. Spisał się na medal, a całe zło, które spotkało Polskę, jest winą obcych. Adolf Hitler po rozprawieniu się z Czechosłowacją obrał sobie nas na kolejną ofiarę. W obliczu wojny Beck zrobił wszystko, co mógł, czyli zawarł najlepsze możliwe układy – podpisał pakt z Wielką Brytanią i wzmocnił sojusz z Francją. Hitlera zaatakował Polskę, potem Stalin wbił nam nóż w plecy. Co gorsza, nasi perfidni sojusznicy nas wyrolowali i pozostawili na pastwę Niemców. A później sprzedali nas Sowietom. Kto to mógł jednak przewidzieć?! Podobna wizja dziejów, choć dla nas bardzo wygodna, jest niestety nieprawdziwa. W rzeczywistości Niemcy, aż do kwietnia 1939 roku, nie miały wobec Polski agresywnych zamiarów. Hitler zamierzał rozpocząć wojnę od Francji. Polskę chciał zaś widzieć u swojego boku. Najpierw mieliśmy zabezpieczyć mu tyły podczas rozprawy z Zachodem, a potem wziąć udział w wyprawie na Związek Sowiecki. W zamian oferował nam sowiecką Ukrainę. Testem dobrych intencji Polski miała być zaś sprawa Wolnego Miasta Gdańsk i autostrady eksterytorialnej przez polskie Pomorze. Zgoda na te – według Berlina drobne – postulaty miała być podłożem do zawarcia trwałego polsko-niemieckiego sojuszu. Plan ten może nam się podobać lub nie, ale nie ma wątpliwości, że Hitler właśnie w ten sposób zamierzał rozegrać II wojnę światową. Scenariusz taki niezwykle niepokoił Brytyjczyków, którzy postanowili zrobić wszystko, aby odsunąć pierwsze uderzenie Hitlera od Zachodu. Postanowili sprowokować go, aby najpierw poszedł na Wschód. Właśnie dlatego 31 marca 1939 roku w Izbie Gmin premier Neville Chamberlain zaoferował Polsce gwarancję niepodległości. Beck złożoną mu ofertę przyjął bez zastanowienia – jak później powiedział – między jednym a drugim strzepnięciem popiołu z papierosa. Pojechał do Londynu i 6 kwietnia 1939 roku zawarł układ z Anglią. Kalkulacje Brytyjczyków okazały się trafne. Gdy Hitler dowiedział się o tym porozumieniu, wpadł w szał. Uderzał pięścią w stół i groził – jak zapamiętał to admirał Canaris – że „uwarzy nam diabelski koktajl". W gruzach legły bowiem jego misterne plany. Nie mógł już teraz zaatakować Francji, ponieważ wiedział, że na jego tyły rzucą się Polacy. Nie mógł też zaatakować Sowietów bo na drodze stała Polska. Sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Teraz my mieliśmy iść na pierwszy ogień. Natychmiast po zawarciu układu polsko-brytyjskiego Hitler wydał rozkaz o przygotowaniu planu wojny z Polską. Odpowiednia dyrektywa była gotowa 11 kwietnia. Swoim dyplomatom zlecił zaś, aby przeprowadzili rozmowy sondażowe z bolszewikami na temat sojuszu. Oferta ta została przyjęta i 23 sierpnia 1939 roku w Moskwie został podpisany pakt Ribbentrop-Mołotow. Los II RP 21 lat po jej powstaniu był przypieczętowany. Beck dał się wciągnąć w angielską pułapkę. Pułkownik kontra kapral Według obowiązującej wersji wydarzeń Beck wiedział, że wojna z Niemcami jest nieunikniona, i w przededniu jej wybuchu zawarł sojusz z Wielką Brytanią oraz wzmocnił sojusz z Francją. Tym samym miał stworzyć potężną koalicję, która mogła wygrać wojnę. To nieprawda. Podobna wizja dziejów zakłada bowiem, że Beck był idiotą. On zaś nim nie był. Był po prostu przegranym politykiem. Szef naszej dyplomacji doskonale zdawał sobie sprawę, że nie może liczyć na militarną pomoc ze strony Zachodu. W 1936 roku, gdy wojska niemieckie wkroczyły do Nadrenii, Beck podjął ostateczną próbę wysondowania stanowiska Francji. Zadeklarował Paryżowi, że jeżeli ten zdecyduje się wystąpić przeciwko Hitlerowi zbrojnie, to Polska zaatakuje Rzeszę od wschodu. Oferta ta wywołała w Paryżu wręcz przerażenie. Francuzi okazali tak wielki strach przed możliwością konfrontacji, że w Warszawie ich postawa wywołała niesmak. „Mnie te sprawy spokoju nie dają, biję się po nocach z myślami i jeślibyśmy nawet poszli „na ostro" z Hitlerem, to kto nas poprze? Przecież sprzedadzą nas jak bułkę za grosz" – mówił latem 1938 roku swoim współpracownikom. „Po doświadczeniach ostatnich lat dwudziestu, w ciągu których ani Anglia, ani Francja nie tylko nie dotrzymały ani jednego ze zobowiązań międzynarodowych, ale nie potrafiły nigdy bronić w sposób właściwy swoich własnych interesów – wtórował mu polski ambasador w Paryżu Juliusz Łukasiewicz – jest rzeczą absolutnie niemożliwą, aby którekolwiek z państw Środkowej i Wschodniej Europy potraktowało poważnie jakąkolwiek propozycję angielską". Skoro Beck i jego współpracownicy doskonale wiedzieli, że Zachód nie udzieli Polsce militarnej pomocy, dlaczego zawarli z nim sojusz? Odpowiedź może się okazać zaskakująca. Wierzyli bowiem, że zmontowany przez Becka blok francusko-brytyjsko-polski nie będzie środkiem do wygrania wojny, ale środkiem do zapobieżenia wojnie. Że Hitler przypomni sobie I wojnę światową i – zagrożony konfliktem na dwa fronty – zrezygnuje z zaborczych planów. Że się przed Beckiem ugnie. Jak ujawnił po latach Łukasiewicz, Beck wychodził z założenia, że „Hitler chętnie bierze, co można, groźbą i szantażem, ale cofnie się przed zbrojnym starciem w większej skali". Sam szef dyplomacji mówił zaś swojemu sekretarzowi Pawłowi Starzeńskiemu: „Mieliśmy do wyboru pójść ręka w rękę z Niemcami przeciwko Rosji. Ale Polska potrzebuje spokoju. Jadę do Londynu, by zachować pokój". A oto jego inna charakterystyczna wypowiedź, która padła 24 marca 1939 roku: „Ten nieprzyjaciel jest czynnikiem kłopotliwym, gdyż wydaje się tracić umiar myślenia i postępowania. Może ten umiar odzyskać, kiedy napotka zdecydowaną postawę, co mu się dotychczas nie zdarzyło. Możni byli wobec niego pokorni, a słabi kapitulowali z góry. Za pomocą dziewięciu dywizji Niemcy promenują się dziś po całej Europie. Z tą siłą nikt Polski nie weźmie". Podobną myśl przekazał tydzień później w Londynie w rozmowie z Edenem. „W odpowiedzi na moje pytanie – pisał brytyjski polityk – Beck wyraził opinię, że rezultatem jego wizyty i osiągniętego w Londynie porozumienia będzie odstraszenie Niemiec od dalszych kroków skierowanych przeciwko Polsce. Niemców to rozzłości i podniosą sporo hałasu. Ale nic więcej uczynić nie mogą. Beck osobiście sądzi, że sprawność wojska niemieckiego została mocno przesadzona". Beckowi wydawało się, że jeśli tupnie nogą, to śmieszny niemiecki kapral podkuli ogon i się wycofa. Niestety, żeby prowadzić taką politykę, trzeba mieć za plecami potężną armię. Beck jej nie posiadał. Zamiast przestraszyć Hitlera, tylko go rozwścieczył. Sprowokował do zmiany planów i ataku na Polskę. Przecenił siły własne i nie docenił sił oraz determinacji przeciwnika. A więc popełnił błąd, za który w wielkiej polityce płaci się najwyższą cenę. Gdy już we wrześniu 1939 roku nasz szef dyplomacji przekraczał granicę z Rumunią, podobno rzucił rozdrażniony: „Myślałem, że mam sto dywizji, a miałem gówno"... Świstek papieru... Tak, polityka Józefa Becka była wielkim blefem. Co gorsza, zakładał on, że również druga strona blefuje. Była to pomyłka mająca katastrofalne skutki. Jakże groteskowe 1 września 1939 roku musiało się wydawać jego słynne powiedzonko: „Tak długo, jak ja będę ministrem spraw zagranicznych, wojny w Polsce nie będzie". Największym błędem Becka było zignorowanie zagrożenia sowieckiego. Jego karkołomna polityka balansowania pomiędzy demokracjami zachodnimi a III Rzeszą mogłaby się nawet udać, gdyby za naszymi plecami na Wschodzie była ściana albo ocean. Gdyby czyhające na najbliższą okazję do zniszczenia Polski Sowiety po prostu nie istniały. Beck nie rozumiał, że odrzucają ofertę niemiecką i związując się z Anglią, pchnął Hitlera w ręce Stalina. Że nie podpisując paktu Ribbentrop-Beck spowodował podpisanie paktu Ribbentrop-Mołotow. Nasz poseł w Oslo Władysław Neuman już w połowie lat 30. ostrzegał, że „Hitler zaatakuje Polskę, o ile nie zdecydujemy się zrobić z nim cause commune przeciw Sowietom, Hitler może porozumieć się z Rosją i dokonać wespół z nią ponownego rozbioru Polski". Jak jednak pisze historyk Marek Kornat: „Opinie dyplomaty traktowano w warszawskim MSZ jako nierealistyczne i zbyt pesymistyczne...". Zignorowane zostały też ostrzeżenia naszego attaché wojskowego w Berlinie pułkownika Antoniego Szymańskiego. 2 maja został on zaproszony na urodziny Hansa Lammersa, szefa gabinetu Hitlera. W pewnym momencie generał Bodenschatz poprosił polskiego kolegę o rozmowę na osobności. „Zwracam się do pana z prośbą o szczególnie uważne wysłuchanie – powiedział. – Proszę pana, jeżeli Hitler dojdzie do przekonania, że Niemcy mogą być od wschodu okrążone przez Polskę, to nie zawaha się sprzymierzyć z samym diabłem! A nie ma chyba wątpliwości, kim jest ten „der Teufel"„. Jeszcze tej samej nocy pułkownik Szymański posłał do Warszawy szyfrowaną depeszę, w której poinformował o tym ostrzeżeniu. Trafiła ona do kosza. A oto dwie charakterystyczne wypowiedzi Becka z tamtych kluczowych miesięcy: 1. „Nie widzę możliwości porozumienia niemiecko-sowieckiego. Te dwa systemy, te dwie nowoczesne religie, są tak do siebie zbliżone, że się nawzajem wykluczają". 2. „Nie sądzę, by nam cokolwiek groziło przez długie lata ze strony naszego wschodniego sąsiada. Mamy układ z Rosją o nieagresji i to nam wystarcza". Tak, trudno w to uwierzyć, ale te dwie wypowiedzi padły z ust ministra spraw zagranicznych Polski. Ucznia Piłsudskiego. Te dwa cytaty mogą wystarczyć za tomy żmudnych analiz, mających dowieść, że był to człowiek niekompetentny. Beck do tego stopnia nie wierzył w możliwość sojuszu Rzeszy z Sowietami, że gdy w nocy 23 sierpnia obudził go telefon dyżurnego sekretarza z MSZ, który poinformował go, że Ribbentrop leci do Moskwy, szef polskiej dyplomacji warknął gniewnie: „Nie życzę sobie takich dowcipów". Następnego dnia stwierdził, że pakt nie będzie miał większego znaczenia. Rządowa „Gazeta Polska" opublikowała artykuł „Nowy świstek papieru podpisany w Moskwie". Jeszcze 28 sierpnia Beck mówił, że nie ma się czego obawiać i że „ogólne położenie ocenia jako nie najgorsze". „Sowiety zdają się dość speszone po podpisaniu paktu o nieagresji z Niemcami" – stwierdził w rozmowie z wiceministrem Janem Szembekiem. Dwa tygodnie później Polska obracała się w gruzy, a Beck uciekał do Rumunii, aby nie dostać się w łapska sowieckich komisarzy. Słynny niemiecki historyk Golo Mann pisał słusznie, że w geopolityce Europy Środkowej występują tylko trzy powtarzające się scenariusze: 1. Polska z Rosją przeciwko Niemcom. 2. Polska z Niemcami przeciwko Rosji. 3. Niemcy i Rosja przeciwko Polsce. Niestety innej możliwości nie ma. Pierwszy wariant w roku 1939 roku był niemożliwy. Swoją polityką Beck sprowokował realizację wariantu trzeciego, dla Polski najbardziej koszmarnego. To konstatacja bardzo przykra dla naszej wrażliwości historycznej, ale jedynie drugi wariant dawał nam szanse na odsunięcie wojny od swoich granic i uniknęcie hekatomby pod okupacją niemiecko-sowiecką. W 1939 roku Polska znalazła się położeniu tragicznym. Dobrego wyjścia nie było. Beck wybrał jednak najgorzej. Zamiast prowadzić Realpolitik porwał się z motyką na słońce. W latach 1939 – 1945 zapłaciliśmy za to straszliwą cenę. Przyślijcie mi Edena Na losie Polski zaciążyły prawdopodobnie również indywidualne cechy ministra. Beck niestety miał pewną skazę charakteru – niezwykle rozbuchane ego. „Ze studiowania dokumentów dotyczących tej epoki mamy niestety smutne wrażenie – pisał Stanisław Cat-Mackiewicz. – Oto Becka najwięcej interesuje, kto jest wobec niego grzeczny, a kto niegrzeczny. Beck jest przeczulony egotycznie-prestiżowo". I przytacza przykład tego, jak minister obraził się na Francję za to, że szef francuskiej dyplomacji nie czekał na niego na peronie w Paryżu. Albo jak pękał z dumy i puszył się jak paw, gdy mu w Berlinie powiedziano, że strzelcy z kompanii honorowej Wehrmachtu dostrzegli w nim kolegę żołnierza. „Ten Polak musi być oficerem, bo patrzy wojsku w oczy" – mieli mówić po uroczystości. A Beck przechwalał się tym jeszcze długie tygodnie. „Zapraszają go do Londynu – pisał Cat-Mackiewicz. – Beck, zgodnie ze śmiesznostką swego charakteru, telefonuje do ambasadora w Londynie Edwarda Raczyńskiego, czy aby Eden będzie na dworcu w chwili jego przyjazdu do stolicy Wielkiej Brytanii. Jak gdyby w takiej chwili zagrożenia Polski nie było ważniejszych rzeczy! Książka Becka „Ostatni raport" wypełniona jest wiadomościami, że oto Szwedzi witali go oddziałem gwardii królewskiej na koniach, że oto przyjęcie we Włoszech pod względem kurtuazji nie pozostawiało nic do życzenia. Toteż Anglicy, jak się dowiedzieli, że Beck się pyta o Edena na peronie, nie tylko mu tego Edena wysłali, ale od wagonu, którym zajechał, do samego wyjścia z dworca rozłożyli czerwony dywan. Beck był zachwycony. Nie rozumiał oczywiście, że po tym czerwonym dywanie szedł ku katastrofie Polski". Niestety tacy ludzie nie łatwo przyznają się do błędów. Z reguły nie zawracają z obranej drogi, nawet jeżeli prowadzi ona w przepaść. Na koniec dwie opinie na temat Becka, pochodzące od ludzi, którzy znakomicie go znali. Minister skarbu Eugeniusz Kwiatkowski: „Beck ulegał szkodliwym złudzeniom czy iluzjom, zwłaszcza gdy harmonizowały one z jego własnymi teoriami i postulatami politycznymi. Z upływem lat kierowania ważnym i możnym resortem gromadzą się w osobowości szefa, obok kapitału rutyny i doświadczenia, pewne spaczenia czy dewiacje psychiczne, spowodowane zarówno chwalstwem otoczenia, jak i zanikiem zmysłu samokrytyki. Podobne objawy można też skonstatować w wystąpieniach publicznych i działalności ministra Becka. Beck ulegał coraz wyraźniej złudzeniu, że sam wie wszystko lepiej niż cały zespół jego fachowych współpracowników. W tych warunkach potknięcia musiały się mnożyć". Szef rumuńskiej dyplomacji Nicolae Petrescu-Comnen: „Pułkownik Beck: cóż to za dziwna osobistość! Ambitny i mściwy tak dalece, iż gotów jest narazić nie tylko własną karierę, lecz nawet losy swego kraju. Niektórzy z tych, którzy go znali, widzieli w nim wielkiego oportunistę. Nie podzielam tego zdania, ponieważ oportunista działa zawsze właściwie we właściwym czasie. I otóż polityka Becka nigdy w tym sensie nie była oportunistyczna. Beck działa zwykle wbrew logice i wbrew oczywistym interesom swego kraju, przyjmując, iż osoby i sprawy ustawia wedle swych życzeń, zbyt często pozostających jedynie kaprysami i niczym więcej". Komentarze Wacław Thursday, November 15, 2018, 5:56 PM Czyli co? Mieliśmy iść ręka w rękę z Hitlerem w ataku na Francję, a potem na Sowiety? Panie, panie się dobrze czuje? Zniszczyć najistotniejszy, aczkolwiek niepewny sojusz i jeszcze dać bolszewikom prawo do rządzenia nam krwawej jatki w odwecie? Żeby zyskali argument, że tych mącicieli Polaków trzeba złapać za pysk "szesnastą republiką"? Pan wie ilu Rumunów i Węgrów zginęło pod Stalingradem? Już nie wspomnę o etykiecie kolaborantów, jakiej byśmy się dorobili po wojnie - bo tak czy siak, skończyłaby się mniej więcej tak jak się skończyła, z rożnicą w kolejności poukładania klocków w początkowej fazie. ps. tak na boku - Beck w swoim "Raporcie" nazwał pana ministra Petrescu-Commena durniem. Pan Andrzej Monday, December 10, 2018, 7:17 AM Wegrzy nie walczyli w Stalingradzie, straty Rumonow wynikaly z braku skutecznej broni ppanc (podstawowa 37 mm armata byla zbyt slaba przeciw T34 ) a nie z przyczyn politycznych. Reszta jest tylko "gdybaniem" , dla Polski najlepszym wyjsciem bylo inspirowanie wojskowego zamachu stanu w Czechoslowacji i sojusz Polsko - Wegiersko - Czechoslowacki. Takie rozwiazanie polityczne daloby albo wojne Niemiec z Francja albo oferte neutralnosci i atak na ZSRR. Voitcus Friday, March 15, 2019, 9:31 AM Myślę, że artykuł nie jest o tym, co należało, ale o tym, jak kiepskim politykiem był Beck. Zapewne sojusz z Niemcami też nie skończyłby się dobrze, a przynajmniej, jak pokazała historia, byłby na pewno czymś niemoralnym. Sądzę jednak, że stawianie się Hitlerowi (którego wtedy wszyscy traktowali jako męża stanu), na zasadzie "nie bo nie", było z pewnością wielkim błędem. Po pierwsze kwestia Gdańska, w której chyba można było ustąpić, a przynajmniej nie robić nie wiadomo jakich problemów. Na pewno sprawa do dogadania. Co do tzw. korytarza, to zapewne udałoby się tu osiągnąć kompromis, a podejrzewam, że nawet w jakiś sposób na tym zarobić. Czy to w jakiś sposób nam zagrażało? We wrześniu 1939 z Prus i tak zaatakowały wojska niemieckie, które się tam znalazły bez korytarza. Po drugie, wiara w gwarancje angielskie, to coś, co świadczy o wielkiej nieznajomości historii i światowej polityki, która komuś, kto był MSZ i chciał rozdawać karty, po prostu nie przystoi. Taki cyniczny naród, jak Wielka Brytania, zawsze walczył tylko wtedy, gdy mu się to opłacało, a gdy nie musiał, zawsze robił tak, żeby to inni walczyli między sobą w ich interesie. To, że Beck nie miał planu B, po prostu świadczy o jego niekompetencji i tyle. Wojciech Tuesday, December 11, 2018, 7:47 PM Pan Piotr Zychowicz miło fantazjuje. Szkoda, że nie przedstawia swojej wizji dalszego rozwoju zdarzeń po zawarciu sojuszu z Hitlerem. Czekam by dało odpowiedź na pytanie: - Jaka byłaby rola armii polskiej w czasie wojny? - Jaki udział polskiego "sojusznika" w eksterminacji polskich Żydów? - Kto byłby naszym sojusznikiem w końcowej fazie wojny? - Jak wyglądałaby polska granica zachodnia po wojnie? Wschodnia chyba jednak nie jak po pokoju w Rydze? Barneyg Friday, August 2, 2019, 12:06 PM Akurat w antysemityzmie Rzeczpospolita dorownywala hitlerowskim Niemcom. Wystarczy poczytac o polskich pogromach na ludnosci zydowskiej na Podlasiu. URS ERBAHER Thursday, January 17, 2019, 2:31 PM Panie Wacław niech pan się otrząśnie ze ślepego myślenia. Tak wlasnie miało być Polska z Niemcami na ROSJE. Odwetu by nie było zważając na siłę i możliwości Bojowe Polski i Niemiec Rosja Zostałaby Zaorana Raz na zawsze. Oczywiście nie jestem Zadnym Zwolennikiem Wojny z Rosją ale jeśli juz wybierać spośród 3 opcji to wydaje mi się własnie ta najrozsądniejsza. Ponieważ kulturowo i obyczajowo Niemcy są nam najbliźsi. Anglia i Francja to żadni sojusznicy. Zadufani Tchórze z głową w chmurach. Expost Sunday, June 2, 2019, 5:32 AM Prosiłbym dyskutantów o nierozwijanie dyskusji "o następstwach",,, Stalingrady, tchórzliwe dywizje, armaty... Proszę starać się być mądrym "przed szkodą", rozwijać zmysł szachisty który "na serio" planuje przyszłość. Poddaje Naczelnikowi pod rozwagę: z kim dziś sie trzymamy??? Polska nie jest już imperium , a USA też na codzien handluje (sojusznikami także) Rafał Sunday, July 7, 2019, 10:05 AM Pójście na ugodę z Hitlerem było przede wszystkim wyjściem chroniącym polski aparat państwowy, niepodległość oraz dającym Polsce więcej czasu na przystąpienie do wojny. Hitler nie oczekiwał od Polski wojny z Francją. On potrzebował polskiej armii na Wschodzie. Nie uważam też, że Sowieci zaatakowaliby Polskę w 1939, bo przede wszystkim nie byli gotowi do wojny. Oni również potrzebowali czasu. Na pewno Zachód uznałby Polaków za zdrajców itd. , ale pamiętajmy, że teraz my mówimy tak samo o nich, podczas gdy nasza gospodarka, siła militarna i inne dziedziny państwowości są bardzo zacofane w porównaniu z Francją czy Niemcami. Naszym największym wrogiem zawsze było ZSRR. Ktoś napisał o polskich dywizjach wystawionych na rzeź przez Hitlera. A ja się pytam lepiej, żeby ginęli żołnierze, czy żeby Polska młodzież, inteligencja, kwiat narodu byli rozstrzeliwani, torturowani, ginęli tysiącami w powstaniu warszawskim? Na czym nam zależy na obywatelach, obronie państwa, czy oszczędzaniu żołnierzy? I nie jestem prohitlerowski. Chodzi mi po prostu o rozsądną politykę, ochronę obywateli. Polacy powinni opóźnić przystąpienie do wojny jak najdłużej, a już na pewno nie wystawiać się na pierwszy ogień. Co potem, nie wiem, ale prawie na pewno lepiej byśmy na tym wyszli, idąc na ugodę z Hitlerem. W swojej książce Piotr Zychowicz opisuje możliwy scenariusz rozwoju wydarzeń korzystny dla Polski, w którym najpierw inicestwiamy Bolszewików, a następnie robimy zwrot polityki przeciwko Niemcom. Wiele warunków musiałoby wtedy być spełnionych, ale czy nie warto w tak rozpaczliwym położeniu, w jakim niewątpliwie była Polska w 1939, zaryzykować? BarneyG Friday, August 2, 2019, 12:12 PM "Słynny niemiecki historyk Golo Mann pisał słusznie, że w geopolityce Europy Środkowej występują tylko trzy powtarzające się scenariusze: 1. Polska z Rosją przeciwko Niemcom. 2. Polska z Niemcami przeciwko Rosji. 3. Niemcy i Rosja przeciwko Polsce. Niestety innej możliwości nie ma. " Dzis P. Tusk opiera swoje dzialania na mocnej wspolpracy z Niemcami (i Francja tzw. Trojkat Weimarski), budujac w ten sposob pozycje Polski w Europie. Za to jest ostro krytykowany przez propagande "prawa i sprawiedliwa". Teraz popatrzmy na dzialania rzadu PiS… nie odbiegaja niczym od dzialan Becka. Parafrazujac slowa szefa rumuńskiej dyplomacji Nicolae Petrescu-Comnen: „Jaroslaw Kaczynski: cóż to za dziwna osobistość! Ambitny i mściwy tak dalece, iż gotów jest narazić nie tylko własną karierę, lecz nawet losy swego kraju. Niektórzy z tych, którzy go znali, widzieli w nim wielkiego oportunistę. Nie podzielam tego zdania, ponieważ oportunista działa zawsze właściwie we właściwym czasie. I otóż polityka Kaczynskiego nigdy w tym sensie nie była oportunistyczna. Kaczynski działa zwykle wbrew logice i wbrew oczywistym interesom swego kraju, przyjmując, iż osoby i sprawy ustawia wedle swych życzeń, zbyt często pozostających jedynie kaprysami i niczym więcej". Bez komentarza... Tomasz Saturday, August 3, 2019, 1:12 PM https://historia.uwazamrze.pl/artykul/932321/wielki-blef-becka |
Free forum by Nabble | Edit this page |