I to na siłę. Żadnych pytań, automat rozpoznaje i dobiera dawki 6-8 końskich dawek po 10ml gruba igła miałem taki gruby pistolet z dwoma igłami w łopatkę w ramie w dupala i brzuszek, jeszcze mnie palec wskazujący lewej ręki boli. Kolega łapał za głowę i ręce a ja szczepiłem, tysiące osób. Mieliśmy maski i grube fartuchy i rękawice, horror.
Sam tego nie wymyśliłem Ewo. Sprzęt był państwowy, łapaliśmy ludzi w hotelach i dużych firmach. Zablokować ze 200 osób za jednym razem żeby nie uciekli i pojedynczo sczepić. Byliśmy wydajni.
Różne sprawy widziałem i nie identyfikuje się z tłumem, bardziej z animatorami. Tłum ma owczy pęd i trzeba tym zarządzać nawet dość kontrowersyjnymi metodami.
Nie, to sprawa pełnionych funkcji. Kapitan jest pierwszy po bogu >;)) Trudno to nawet oceniać, wydajesz stanowczo polecenie i nikt tego nie analizuje a wykonuje. Masz taki autorytet u wychowanków jak jest zagrożenie. Dzwonek pożarowy, krzyczysz: przy drzwiach w dwuszeregu zbiórka. I nikt się o nic nie pyta >;)