Ba, chcieli nam zamknąć Kopalnie. Czy nie czas na secesje i autonomię, od niemieckich oszustów?
![]() |
Jak gdzieś słyszałem wcześniej. Polska nie wyjdzie z unii...Polskę unia wyrzuci, hehehe. To może i lepsza opcja...
Druga tura bez Bonżura...
|
Powinniśmy się domagać sutego Odszkodowanie, za te najdroższe na świecie "inwestycje" Emocje, emocjami, ale policzyć trzeba, ile nas ta cała UE kosztowała Realnie. Kochajmy się jak "bracia" a liczmy jak żydzi. >;))
|
Zobaczymy. Sądzę że dożyję jeszcze tego czasu. Wyjdziemy z jednej unii, wstąpimy do drugiej. Myślisz że Kaczor o tym nie wspominał przy wizycie na Ukrainie? A po co tam był ten Słoweniec i Czech? Czy to takie wielkie kraje? Pojedynczo, nic się nie liczą ale w Trójmorzu?
Druga tura bez Bonżura...
|
Andrzeju możemy skończyć jak ukraińcy jak będziemy ślepo wykonywać rozkazy stanów i UE. Niech ekonomiczny los Japonii, będzie dla nas nauką jaka jest zapłata, za lojalną współpracę.
|
Jak na razie, innej opcji nie ma. Nie mamy armii, nie mamy broni atomowej, która mimo wszystko jest straszakiem...
Druga tura bez Bonżura...
|
Mieliśmy na 3 brudne bomby, ale wyjechały pod nadzorem służb stanów do.... Rosji >;)) Boooo mogą terroryści ukraść >;P A my za to zapłaciliśmy >;))
|
Będą elektrownie atomowe, to będzie materiał na bomby. Co ciekawe uran w Polsce mamy...Czyli "paliwa" do elektrowni atomowych nie potrzebujemy sprowadzać...
Druga tura bez Bonżura...
|
Myślałem że ruscy wyeksploatowali Polski uran?
Na ile lat wystarczy polskiego uranu? Krajowe zasoby złóż uranu rozmieszczone są na kilku dużych obszarach, przede wszystkim w Sudetach, Górach Świętokrzyskich, na Podlasiu i na Warmii (w rejonie między Krynicą Morską i Pasłękiem). Ruda uranu W latach 1947-1967 w Polsce wydobywano uran, a w latach 1967-71 produkowano koncentrat uranowy (tzw. yellow cake). Poszukiwaniami i wydobyciem zajmowały się tzw. Zakłady Przemysłowe R-1 działające w Kowarach na Dolnym Śląsku i w Kletnie w pobliżu Stronia Śląskiego i Kłodzka. W latach 1947-53 były one kontrolowane przez Związek Radziecki, a później przekazane w zarząd Polsce. Po 1989 r. w Polsce nie prowadzono poszukiwań nowych złóż uranu. Dopiero w ostatnim okresie sytuacja zmieniła się i trwają przygotowania do prowadzenia takich projektów m.in. w Sudetach na terenie Gminy Stara Kamienica w obszarze koncesyjnym Kopaniec-Kromnów oraz na terenie Gminy Walim w obszarze koncesyjnym Dziećmorowice oraz na Mierzei Wiślanej. Zasobność ewentualnych złóż będzie można jednak określić dopiero po przeprowadzeniu dokładnych badań. Zawartość uranu w rudzie uranowej w polskich złożach mieści się w przedziale od 250 do 1100 ppm (parts per milion, czyli „części na milion” – w tym przypadku gramów na tonę). Dla porównania bardzo dochodowe kopalnie wykorzystują rudę o zawartości uranu 300 ppm (np. Rossing w Namibii), a nawet 126 ppm (Trekkopje w Namibii). Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej szacuje, że Polska dysponuje łącznie ok. 100 tys. ton uranu naturalnego (tzw. zasoby prognozowane). To ilość niebagatelna, gdy rozważa się budowę elektrowni jądrowych w naszym kraju. Zasoby zidentyfikowane są mniejsze. Mówi się w tym przypadku o ok. 7 tys. ton uranu. Planowana w Polsce elektrownia atomowa ma mieć dwa lub trzy reaktory o łącznej mocy co najmniej 3000 MW. Wykorzystanie w niej zidentyfikowanych krajowych zasobów uranu pozwoliłoby na produkcję energii przez ok. 56 lat Dodatkowe niekonwencjonalne zasoby uranu znajdują się w naszych także w złożach miedzi, odpadach po produkcji nawozów sztucznych oraz w węglu kamiennym. Zawartość uranu w polskich węglach wynosi jedynie 1-9 ppm. Jednakże biorąc pod uwagę, że elektrownie rocznie spalają kilkadziesiąt milionów ton węgla, ilości uranu zrzucane na hałdy lub emitowane do atmosfery przez kominy elektrowni sięgają kilkudziesięciu ton. Są to zasoby na tyle znaczące, że w Chinach jest on z takich hałd odzyskiwany. W Polsce także możliwy jest odzysk uranu występującego jako domieszka do pokładów miedzi w rejonie Lubina – Sieroszowic. Zawartość uranu w rudzie wynosi tam ok. 60 ppm, przy zawartości miedzi 2%. Całkowite zasoby rudy to 2400 mln ton, w tym miedzi 48 mln ton, a uranu 144 tys. ton. Stanowi to ekwiwalent ok. 900 GWe-lat. Dodatkową zaletą eksploatacji tych złóż byłaby redukcja promieniotwórczości w odpadach z oczyszczania miedzi. Obecna roczna produkcja w zagłębiu Lubin – Sieroszowice wynosi ok. 569 tys. ton miedzi, natomiast ilość uranu zrzucana na hałdy to ok. 1700 t/rok. Stanowi to rocznie ekwiwalent paliwa dla 10 bloków jądrowych, o łącznej mocy 10 000 MWe. Zainteresowani mogą na własne oczy przekonać się, jak pozyskiwano uran. Specjalna trasa turystyczna dostępna jest w Kowarach (http://www.kowarskiekopalnie.pl). Jest bezpieczna pod względem promieniowania oraz objęta stałym monitoringiem Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi. W latach 70-tych działało tam jedno z trzech na świecie inhalatoriów radonowych – kuracjusze wdychając promieniotwórczy radon poprawiali stan zdrowia, co lekarze potwierdzili licznymi badaniami (jest to kolejny przykład pozytywnego wpływu małych dawek promieniowania na zdrowie). Udostępniona została także Podziemna Trasa Turystyczno - Edukacyjna w Starej Kopalni Uranu w Kletnie (http://kletno.pl). Trasa ma charakter edukacyjny – uzupełnieniem atrakcyjnych wystąpień lokalnych minerałów jest specjalna ekspozycja dydaktyczna. |
Te złoża w Polsce, odkryli właściwie Niemcy. Którzy gorączkowo szukali ropy naftowej. ZSSR wydobywał do czasu znalezienie u siebie uranu. Kiedyś nie było tak dokładnych map geologicznych jak teraz...
Druga tura bez Bonżura...
|
Z różnych powodów badania geologiczne były utajniane i nie wiemy co posiadamy.
|
W ciągu ostatnich kilku miesięcy temat budowy elektrowni atomowej w Polsce zaczął nabierać rumieńców. Mamy już wstępne informacje dotyczące technologii, na której zostanie oparta. Będzie to PWR jednej z nowszych generacji. Ponadto wiemy, że jej realizację wesprze Francja, Ameryka lub Korea Południowa. Te dane pozwalają na założenie, że polski debiut na scenie atomowej będzie niezmiernie udany. Nadal nie odpowiedzieliśmy jednak na jedno z podstawowych pytań, a mianowicie: skąd Polska weźmie paliwo do swojej pierwszej elektrowni atomowej? – na pytanie odpowiada Jakub Kostka ze Stowarzyszenia „Z energią o prawie”.
Skąd będziemy brać atom? Rzadko wspomina się o tym, że Polska posiada własne złoża uranu. W przeszłości nawet prowadzono ich wydobycie! W latach 1947-1967 eksploatacją tego pierwiastka chemicznego kierował Związek Radziecki, natomiast po 1989 roku owa działalność ustała. Warto zastanowić się nad tym, czy i jak duże zasoby obecnie znajdują się na terytorium naszego kraju. Według Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, polskie złoża uranu szacuje się na około 100 tysięcy ton, a potwierdzona dotychczas ilość wynosi 7 tysięcy ton. Znajdują się one głównie w okolicach masywów górskich w Karkonoszach i Sudetach, ponadto również na Podlasiu i na Warmii. Mimo to rząd nie przewiduje rozpoczęcia ich wydobycia, co wynika chociażby z dokumentu „Polityka Energetyczna Polski do 2040”. Ministerstwo Klimatu i Środowiska wskazuje w nim, że uran będzie pochodził z importu, którego źródło będzie zależało od wyboru technologii. Czy powinniśmy pomijać złoża uranu na terenie Polski? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Teoretycznie rozpoczynanie wydobycia uranu w Polsce to przedsięwzięcie zbyt kosztowne i czasochłonne, szczególnie w obliczu powstania pierwszej elektrowni atomowej. Z drugiej strony należy brać pod uwagę fakt, że będziemy mogli w przyszłości sami zaspokoić nasze zapotrzebowanie na promieniotwórczy pierwiastek. Zwłaszcza, że zidentyfikowane do tej pory zasoby uranu mogłyby zapewnić funkcjonowanie pierwszej elektrowni jądrowej na 56 lat! Szczególnie w świetle ostatnich wydarzeń na rynku energetycznym, trzeba przyznać, że zabezpieczenie dostaw energii przez tak długi czas jest na wagę złota. Jeśli nie z Polski, to skąd? Wróćmy na ziemię. O ile przemysł wydobycia uranu w Polsce mógłby zacząć funkcjonować, to ani rząd, ani prywatni przedsiębiorcy nie planują podjąć się tak ogromnego przedsięwzięcia. Odpowiedzmy więc na kolejne, nasuwające się w związku z tym pytanie: skąd będziemy sprowadzali paliwo do naszych elektrowni jądrowych? Mamy kilka możliwości, jednak nie ulega wątpliwości, że wybierać będziemy spośród największych graczy branży górniczej. Francuski EPR? Więc uran też francuski Przeanalizujmy treść „Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku. Ministerstwo Klimatu i Środowiska stwierdziło, że źródło uranu może zostać uzależnione od wyboru państwa, które użyczy nam technologii atomowej. To pozwala ostrożnie domniemywać, że jeżeli naszym jądrowym partnerem zostanie Francja, stamtąd też będziemy pozyskiwali paliwo do naszej elektrowni. Tamtejszy, w większości należący do państwa, koncern Areva jest jednym z czołowych wydobywców tego pierwiastka. Główne operacje górnicze są prowadzone w Kanadzie oraz Nigerze dla zaopatrzenia elektrowni atomowych przede wszystkim w krajach zachodnich. Współpraca z tą firmą niosłaby dla nas kilka korzyści. Kwestie technologii atomowej i paliwa pozostałyby w granicach Wspólnoty Europejskiej. Ponadto, Polska nawiązałaby współpracę z jednym z czołowych unijnych graczy, co pozwoliłoby na zapewnienie nam poparcia wobec antyatomowej polityki Berlina oraz Wiednia. Trzeci argument stanowi fakt, iż Areva zapewnia uran w dużej większości krajom demokratycznym o stabilnej sytuacji – to istotny czynnik z punktu widzenia opinii publicznej i międzynarodowej. Te argumenty sprawiają, że scenariusz powstania w Polsce elektrowni typu EPR we współpracy z Francją brzmi bardzo obiecująco. Rio Tinto – czyli uran do góry nogami Podczas obserwowania ścisłej czołówki podmiotów zajmujących się pozyskiwaniem oraz przetwarzaniem uranu na potrzeby przemysłu jądrowego nie powinniśmy skupiać się wyłącznie na północnej półkuli. Jednym z liderów w tej branży jest bowiem australijski koncern Rio Tinto. Firma ta prowadzi eksploatację dwóch złóż uranu: w kopalni Ranger umiejscowionej w ojczyźnie koncernu oraz w kopalni Rossing, która znajduje się w Namibii. Jednym z głównych klientów przedsiębiorstwa jest TEPCO zaopatrujące japońskie elektrownie atomowe. Mimo że Rio Tinto stara się zaprezentować jako potentat na rynku jądrowym, nie powinniśmy przymykać oczu na kontrowersje wynikające z ich działalności wydobywczej. Od 1979 roku, w samej tylko kopalni Ranger, doszukano się około 200 incydentów środowiskowych. Australijska agencja rządowa – „Environment Australia” – stwierdziła, że większość z nich miała charakter lekki. Dla opinii publicznej jednak już sama ilość owych zdarzeń może negatywnie wpływać na ocenę ewentualnej polsko-australijskiej współpracy. Kazatomprom – promieniowanie po drugiej stronie demokracji Nie sposób mówić o największych uranowych potęgach bez nadmienienia kraju, w którym znajduje się najwięcej kopalni tego surowca. Kazachska spółka, stosownie nazwana Kazatomprom, zajmuje zaszczytne pierwsze miejsce, jeśli chodzi o światowe wydobycie promieniotwórczego pierwiastka. Współpraca z tym gigantem może być jednak niekorzystna, a wręcz szkodliwa dla Polski. Dlaczego? Kazachstan, oprócz współpracy z Francją i Kanadą, zaopatruje także przemysł jądrowy w krajach takich jak Rosja oraz Chiny. W związku z tym, atomowe początki Polski powinny zostać poprzedzone rozważnym doborem partnerów. Cameco – uran z syropem klonowym (bez podatku) Ostatni podmiot ujęty w niniejszym artykule, zajmujący się wydobyciem i przetwarzaniem uranu, pochodzi z Kanady. Cameco, a dokładniej Canadian Mining and Energy Corporation, oficjalnie jest największą na świecie firmą prowadzącą w pełni transparentny handel uranem i jego pochodnymi. Zajmuje drugie miejsce pod względem wydobycia tego pierwiastka. Odpowiada za 18% produkcji rudy uranu z całego globu. Pozyskany surowiec sprzedaje natomiast do swojej firmy-córki zarejestrowanej w Szwajcarii, skąd następnie rozprowadza go bezpośrednio do jądrowych jednostek dokonujących zakupu. Spowodowało to, rzecz jasna, wiele wątpliwości, a także spory prawne wokół tej spółki. W 2017 roku koncern wszedł w konflikt z władzami Stanów Zjednoczonych. Domagały się one spłaty należnego podatku, którego Cameco poprzez swoją firmę-córkę w Szwajcarii próbowało uniknąć. Sprawa zakończyła się ugodą. Na mocy zawartego porozumienia, Cameco zapłaciło ułamek kwoty pierwotnie żądanej przez USA. Ta strategia nie jest niczym niespotykanym w świecie biznesu, jednak rzutuje negatywnie na spółkę, w której aż 41 % udziałów posiadają instytucje publiczne. Ocena końcowa – co powinniśmy wybrać? Zagadnienie poszukiwania technologii jądrowej dla naszej planowanej elektrowni jest skomplikowane. Okazuje się jednak, że rynek wydobywczy uranu jest nie mniej zagmatwanym miejscem dla początkującego inwestora. Obecnie najpewniejszą politycznie i wizerunkowo opcją dla Polski jest zawiązanie współpracy z Francją, pamiętając jednocześnie o możliwości eksploatacji własnych złóż w niedalekiej przyszłości. |
Free forum by Nabble | Edit this page |