michalina napisał/a
Lothar. napisał/a
Cześć Andrzeju :) O Dziady >;)) Ulubiony Portal? Od lat omijam, bo nie ma komentarzy pod artykułami z czego można by się czegoś dowiedzieć, a Propagandę i Reklamy to niech sobie sami czytają >;))
Tu powinien być Twój ulubiony serwis internetowy. Dzisiaj jednak nie przeczytasz tu żadnych treści. Przekonaj się, jak będzie wyglądać świat bez niezależnych mediów. Ruszyła akcja Media bez wyboru. Przeczytaj nasz list otwarty do władz Rzeczypospolitej Polskiej. Dla nas najważniejsze jest, abyś TY miał wybór. Dziękujemy użytkownikom i partnerom handlowym za zrozumienie i wsparcie
Jakoś mnie nie martwi brak tego portalu;)
Jaka to strata Michalino. Pana Kluskę przymusili do sprzedaży "nasi" Urzędnicy reprezentujący obce Interesy. A nowy właściciel wypędził Polskie społeczności, już tam nie zaglądam.
Roman Kluska, człowiek, który stworzył jedną z największych firm komputerowych w Europie, dziś hoduje owce i produkuje sery z ich mleka. Urzędnicy zniszczyli jego imperium, a on sam trafił do aresztu, jak się okazało – bezpodstawnie. Potem proponowano mu tekę ministra, ale odmówił. Wolał zostać na swoim pastwisku. O dziwo, jego nazwisko wciąż widnieje na listach najbogatszych Polaków.
Udostępnij
1406
Skomentuj
Komentarze
1060
W 1994 r. Optimus znajdował się w pierwszej dziesiątce największych firm komputerowych w Europie. Sprzedawał 100 tys. komputerów o łącznej wartości 80 mln dol. W 2000 r. Optimus został sprzedany BRE Bankowi i Zbigniewowi Jakubasowi za 261,7 mln zł, choć firma była warta znacznie więcej.
W 2002 r. Roman Kluska został aresztowany pod zarzutem wyłudzenia przez Optimus 30 mln zł podatku VAT. Urzędnicy nie mieli jednak żadnych dowodów. W 2003 r. NSA uchylił wszystkie decyzje urzędników, przyznając przedsiębiorcy... 5 tys. zł odszkodowania!
Choć biznesmen nie widnieje już na pierwszych stronach gazet, nadal należy do grona najbogatszych Polaków. W 2014 r. zajmował 78. pozycję w rankingu „Forbesa” z majątkiem wycenianym na 335 mln zł. W rządzie Kazimierza Marcinkiewicza proponowano mu tekę ministra przemysłu, propozycji jednak nie przyjął. Od ponad dziesięciu lat produkuje sery z owczego mleka.
Rozmowa z Romanem Kluską, twórcą Optimusa, najbardziej rozpoznawalnej polskiej firmy komputerowej lat 90. To dzięki niej powstał m.in. portal Onet.pl.
Biznes.pl: Co Pana motywuje?
Roman Kluska: Jako młody student pływałem jachtem do krajów zachodnich, bo taka forma podróżowania była wtedy dostępna dla młodzieży i było to tanie. Pamiętam, że jak wysiadaliśmy w jakimś porcie, byliśmy żebrakami z 10 dolarami w kieszeni. Nie ukrywam, że dziś, kiedy mam możliwość rywalizacji i wygrywania z tymi, którzy kiedyś patrzyli na nas Polaków z przymrużeniem oka, to daje mi to satysfakcję.
W Polsce jest Pan symbolem spełnienia amerykańskiego snu. Bez grosza w kieszeni założył Pan firmę, która szybko zmonopolizowała krajowy rynek i stała się jedną z największych w Europie. Udałoby się powtórzyć ten sukces dzisiaj?
Dzisiaj byłoby to niemożliwe. I to nie jest przypuszczenie, to jest fakt. Ja autentycznie nie miałem ani grosza. Ponieważ nie było tak jak dziś ogromnej ilości regulacji, czyli barier, można było osiągnąć sukces pracą i pomysłowością. Dało się rozwijać firmę bez konieczności wyłożenia ogromnego kapitału początkowego. Wtedy wszystkie media powtarzały na okrągło – co nie jest zakazane, jest dozwolone. Liczyła się tylko jakość oferty dla klienta. Po reformach Wilczka oraz Balcerowicza moja branża była częścią niemal idealnego wolnego rynku. Byliśmy w stanie dzięki talentom, pasji i ciężkiej pracy zaproponować Polakom lepszą ofertę niż Amerykanie, Niemcy czy Włosi. Firma rosła więc jak na drożdżach i mogła sobie pozwolić na kolejne inwestycje.
Oprócz komputerów były też kasy fiskalne...
Oczywiście. Licencja była kupiona w Japonii, wtedy była to najlepsza licencja na świecie, jaką można było kupić. Nie obyło się jednak bez problemów. W latach 90. poziom kultury technicznej w Polsce był istotnie niższy niż na Zachodzie, a trzeba było wdrożyć do produkcji japońską technologię. To miała być polska kasa. Po półtora roku drogi przez mękę udało się wszystko zrobić i to na tyle sprawnie, że już w pierwszym roku zysk z działalności przekroczył całość zainwestowanego kapitału.
Skąd się wziął w tym wszystkim pomysł na portal internetowy? Bez Pana nie byłoby Onetu, a swój udział w tym miał podobno nawet Bill Gates...
Z Billem Gatesem rzeczywiście miałem kilka spotkań – nawet był w Polsce, ale Onet powstał wcześniej. Pamiętam, że w ‘95 czy ‘96 roku przyszedł do mnie mój pracownik Robert Konstanty, członek zarządu i zasugerował inwestycję w internet. Wtedy bardzo wielu ludzi namawiało mnie na przeróżne inwestycje, bo my mieliśmy pieniądze, wybór nie był łatwy. Zapał Konstantego mnie porwał. To co stało się Onetem początkowo było naszą wewnętrzną siecią intranetową, którą nazwaliśmy OptimusNet.
Szybko zrozumieliśmy, że wszystko będzie zależało od treści, dlatego szukaliśmy na rynku najlepszego jej dostawcy. Padło na firmę Pascal. Daliśmy im niewielką ilość udziału i w zamian dysponowaliśmy ich zasobami, a równocześnie jeden z prezesów Pascala stał się członkiem zarządu Onetu. Kiedy zaczynaliśmy pracę nad Onetem, koledzy w branży delikatnie się uśmiechali – Romek, jak ty na tym zarobisz? Romek ty lubisz tracić pieniądze – mówili. Później zapanował szał internetowy. Pamiętam, jak jeden bank amerykański zaproponował mi za Onet pól miliarda dolarów.
Kolejne lata to spirala wielu sukcesów zawodowych. Interesy idą świetnie, zyski rosną. Nagle przychodzi rok 2000 i nieoczekiwanie postanawia Pan sprzedać Optimusa. Co się stało?
Długo by na ten temat mówić. Uznałem, że nie bardzo pasuję do nowej regulowanej przez biurokrację rzeczywistości. Optimus stał się wielką firmą, grupą 30 przedsiębiorstw. Byliśmy częścią WIG20, czyli jedną z 20 największych giełdowych firm w Polsce i nie ukrywam, że ogromna ilość regulacji, która weszła w życie, rodziła kłopoty. Razem z regulacjami natychmiast zaczęła szerzyć się korupcja. Zaczął się inny świat, w którym ja się nie czułem dobrze. Sukces firmy przestawał zależeć od jej jakości. Jakość została zastąpiona najprzeróżniejszymi układami, najczęściej z władzą.
Zablokowano
